Bibeloty z podróży
Dziś temat w klimacie mocno wakacyjnym.
Nie jestem fanką przywożenia durnostojek z wakacji. Tylko w momencie ich zakupu, wydają się być dobrym pomysłem. Potem tylko kurz się na nich zbiera i nie mamy miejsca, gdzie je gromadzić.
Jeśli już coś przywożę z wyjazdów, jest to coś zazwyczaj użytkowego. Fajna filiżanka, ręcznie robiony koszyk, w którym potem trzymam np nici, gliniany dzban na wodę, zawsze coś w tym stylu.
Najczęściej jednak są to produkty jedzeniowe, lokalnie wytwarzane w danym miejscu. Nic tak nie cieszy, jak jedzenie które spożywamy kilka tygodni później, będąc już we własnym domu. A zwożę co akurat sprzedają: miody, nalewki, dżemy, oliwy, wina i przyprawy. Jedynym tego minusem jest to, że jeśli coś nam wyjątkowo posmakuje, to ciężko potem to gdzieś w sklepach dorwać....
http://croatiaholidays.pl/pamiatki-z-chorwacji/ |
Jeśli już coś przywożę z wyjazdów, jest to coś zazwyczaj użytkowego. Fajna filiżanka, ręcznie robiony koszyk, w którym potem trzymam np nici, gliniany dzban na wodę, zawsze coś w tym stylu.
Najczęściej jednak są to produkty jedzeniowe, lokalnie wytwarzane w danym miejscu. Nic tak nie cieszy, jak jedzenie które spożywamy kilka tygodni później, będąc już we własnym domu. A zwożę co akurat sprzedają: miody, nalewki, dżemy, oliwy, wina i przyprawy. Jedynym tego minusem jest to, że jeśli coś nam wyjątkowo posmakuje, to ciężko potem to gdzieś w sklepach dorwać....
Komentarze
Prześlij komentarz